20 września 2010

Dlaczego z czeladnej ?

Tak, tak z czeladnej. Nie z ratusza, ani nie z zamku; tylko z takiej zwykłej drewnianej chałupy. Bo właśnie w takich chatkach, gdzieś tam pod miotłą lub za piecem prawdziwym glinianym kryją się legendy, podania ludowe, opowieści o obrządkach dawnych. To właśnie w takich miejscach gdzieś na półce pomiędzy miedzianymi rondlami panoszą się historyje o dawnych czasach, gusła, wierzenia i obyczaje co pradziada i prababcię pamiętają. To właśnie tam pachnie domowym piernikiem, świętami, jodłą i jaśminem. Podpatrywać będziemy niejako z boku; oczyma ucznia zdobywającego wiedzę dopiero - oczyma czeladnika właśnie, a nie mistrza. Chcę, aby mój blog przeniósł Was do tych miejsc: na owe zagony baśni, do legend za międzą schowanych, do chatek w lesie z wróżbami i do spiżarni wypełnionej zapachami tradycyjnej kuchni. Będziecie mogli tu oglądć sztukę ludową, rękodzieło, posłuchać opowiadań i zasmakować w specjałach z dawnych przepisów. Jednym słowem znajdziecie tu wszystko, co nazwywamy TRADYCJĄ.
Mogę godzinami podziwiać rękodzieło: rzeźby, malunki, hafty. Lubię dziergane rzeczy i te robione na drutach. Sama chciałabym umieć pięknie szyć. Jak czasem ogląda się prace innych to aż dech zapiera. Jest jednak jeden materiał, który nie ma sobie równych: to papier. Kartki, scrapy, bibułowe fantazje to prawdziwe arcydzieła. Natknęłam się kiedyś na takie cuda wykonywane metodą marmoryzacji a pod zdjęciami same ach i echy zachwytu i jeden trzeźwy wpis: " A ja się zastanawiam jak to ktoś w photoschopie obrobił ...". Więc nie papierowy przykład pracy rąk ludzkich bez photoschopa.




1 komentarz: